o tańcu w teatrze i teatrze w tańcu

SCENA TAŃCA STUDIO dzień 2 #Mikrokosmos #RE//akumulacja

Dodaj komentarz

Przyśniła mi się Calineczka. Inna niż ta, którą pamiętam ze szkoły. Snuła się w tym moim śnie z chrabąszczami i innymi owadami. Gdy się obudziłam, znów poczułam „powtarzalność”. Ale Ktoś próbował mi uświadomić, że i ona może się snuć jak w bajce…

Bajka na dzień dobry 

Konrad Dworakowski porwał w bajkowy świat dzieci, rodziców, mnie z zeszytem, chłopaka z wujem, koleżanki z pracy, bileterów, kasjerów… Wszystkich, którzy znaleźli swoje miejsce wśród fioletowych foteli w Teatrze Studio. Wrocławski Teatr Pantomimy ufundował nam, widzom 65-minutową ucieczkę do świata owadów (wcale nie obrzydliwych, tutaj najpiękniejszych!). Ucieczkę do wyobraźni Hansa Christiana Andersena. Opowiedział nam ruchową bajkę o Calineczce.

I tak śledzimy jej losy. Jej zmagania z trudną „owadową” rzeczywistością (nie bez powodu tytuł zaczerpnięto z filmu Mikrokosmos), w której można natknąć się na wroga, wpaść na przyjaciela, odnaleźć miłość. Wrocławska Calineczka na naszych oczach staje się silną, odważną bohaterką, która podejmuje decyzje, nie boi się wyzwań i walczy o siebie. W tę magiczną opowieść wkracza się z szeroko otwartymi oczami (wspaniałe kostiumy Marii Balcerek) i nadstawionymi uszami (doskonała muzyka Piotra Klimka)!

_fot. B. Sowa

1.09.2011 Wrocław/Wrocławski Teatr Pantomimy, spektakl pt. Mikrokosmos, reż. Konrad Dworakowski/ Fot. Bartłomiej Sowa/Źródło: materiały prasowe Teatru Studio

Plastyczne ciało mimów doskonale odzwierciedla ruchy poszczególnych owadów: mrówek, którym głodna Calineczka odbiera jedzenie; fruwających motyli, które wciągają ją pod swoje skrzydła (zdecydowanie nie „skrzydełka”); pająka, który porusza bohaterką jak kukiełką, ciągnąc jej każdą część ciała za niewidzialne sznurki; patyczaków na szczudłach przewyższających małą Calineczkę o kilka głów, wiele nóg i parę rąk. Prawdziwą bohaterką stała się wtedy, gdy stado os wybrało właśnie ją! na królową. Wciąż jednak najwięcej radości sprawił Calineczce taniec z chrabąszczem. Z rozkoszą poddawała się partnerowaniom, podnoszeniom i piruetom. Niestety w świecie owadów nie brakuje zsynchronizowanych w ruchu żab, poruszających się w jednostajnym rytmie, nie pogardzających ani muchą ani… Calineczką.

Reżyser przemycił w bajce coś nie coś dla dorosłych, chociażby tę śliczną, zgrabną i powabną biedronkę w obcisłej mini-sukience, która w powabny, słodki i flirtujący nieco sposób zmagała się z… piłką 🙂

Niektóre fragmenty spektaklu dłużyły się. Czasami aktorka miotała się na scenie w nieokreślonym celu. Jakby zabrakło kilku ósemek choreografii, pomysłu na ruch czy zaaranżowanie przestrzeni. Szansa, by jednak ten lekki sen przerodził się w głębokie zaśnięcie była niewielka. Autorzy zrobili prawdziwy teatr familijny. Ale dwuletnie dzieci mogą się jeszcze nie zachwycić Calineczką. Wśród młodych widzów nie brakowało dwu- czy trzylatków, które raz po raz powtarzały na głos (w całkowitej ciszy): „jestem głodny”, „nudzi mi się”, „chcę do domu” 🙂 Dla nich zdecydowanie ta 65-minutowa bajka snuła się zbyt długo. Jestem jednak przekonana, że aktorów nie da się tak łatwo wytrącić z ich bajkowo-teatralnego transu. A dzieci do teatru chodzić powinny! Czy ktoś się ze mną nie zgodzi?

 

Snuje się jak w bajce, ta powtarzalność cała

Ponowne spotkanie z Ramoną Nagabczyńską przyniosło innego rodzaju przeżycia. Tym razem tancerka, choreografka, performerka analizowała narodziny ruchu. Pokazała cały proces zapamiętywania poszczególnych ruchów, ich rozwój podczas każdego kolejnego powtórzenia, wreszcie powstawanie dalszego ciągu ruchu. Świadomie wprowadzała widza w melancholię, budząc w nim ciągłe oczekiwanie na zaskoczenie, które długo nie następowało. Stopniowo budowała napięcie. W połączeniu z wizualizacjami w tle, efekt zaskoczenia był niemalże gwarantowany. Po wcześniejszym rozluźnieniu i wygodnym umieszczeniu ciała na teatralnym krześle Malarni (jedna z sal teatralnych Teatru Studio), można było pod wpływem przebiegu zdarzeń usztywnić ciało i podskoczyć do pionu.

Autorka sumiennie powtarzała każdy fragment ruchu (nawet ten najmniejszy!), kawałek po kawałku, sekunda za sekundą, minuta po minucie… Gdy skończyła powtarzać daną sekwencję ruchową, dodawała nowy ruch. Proces ten trwał może przez 20 minut, może mniej, może więcej… Po każdym powtórzonym ruchu (który w pewnym momencie rozwinął się do pełnej choreografii), wracała do początku, do swojego punktu wyjścia zarówno w ciele, jak i w przestrzeni. Poszczególne ruchy „ulepszała” i poprawiała na bieżąco, nie wprowadzając żadnych zmian w sekwencji ruchowej.

Gdy skończyła, ku zaskoczeniu widza, który zdążył przywyknąć do powtarzalności i melancholii, na ekranie pojawiła się performerka w odsłonie X tancerek. Wszystkie zachowały ten sam rytm, ten sam ruch, ale „puszczone” w kanonie doskonale łączyły powtarzalność z ciekawością, nowością, innością, a więc i oryginalnością. Skutecznie zabijały schematyczność. A przecież wciąż opierały się na tym samym, powtarzającym się ruchu.

Czy można lepiej wytłumaczyć powtarzalność? Każdy widz u Ramony Nagabczyńskiej dostał rozwiązanie (na tacy!): jak zabić powtarzającą się dzień w dzień codzienność.


Przydatne linki

Teatr Studio

Teatr Studio – fanpage

Wrocławski Teatr Pantomimy

Sylwetki twórców

Mikrokosmos na motywach Calineczki Hansa Christiana Andersena

SCENARIUSZ I REŻYSERIA
Konrad Dworakowski
SCENOGRAFIA I KOSTIUMY
Maria Balcerek
PROJEKCJE WIDEO
Michał Zielony
REŻYSERIA ŚWIATŁA
Bary
MUZYKA
Piotr Klimek
WYSTĘPUJĄ
Artur Borkowski
Agnieszka Charkot
Izabela Cześniewicz
Agnieszka Dziewa
Anatoliy Ivanov
Paulina Jóźwin
Mateusz Kowalski
Agnieszka Kulińska
Aneta Piorun / Sandra Kromer
Monika Rostecka
Piotr Sabat
Mariusz Sikorski
Krzysztof Szczepańczyk
DATA PREMIERY
02/09/2011
CZAS TRWANIA 65 minut

RE//akumulacja

PRODUKCJA
CHOREOGRAFIA I WYKONANIE
Ramona Nagabczyńska
MUZYKA
Alexander Zekke

CZAS TRWANIA 45 minut
DATA PREMIERY
09/06/2012

 

Dodaj komentarz