Wcale nie trzeba tańczyć do muzyki. Ani do ciszy. Można na przykład tańczyć do słów. Chociażby do kazania. Przemówienia politycznego? Manifestu? Brzmi dość kontrowersyjnie. I nawet trochę jest, ale bez przekraczania niesmacznych granic. A więc kontrowersja może być potrzebna, ciekawa, mądra, trafna.
Dominique w sutannie
Performance bywa, raczej często, kontrowersyjny. U Dominika słowa z czasem przerodzą się w muzykę, która z końcem etiudy znów wróci do formy czystych słów.
Na scenie stoi Ktoś (odgrywany przez studenta PWST w Krakowie na Wydziale Teatru Tańca w Bytomiu). Nie jestem pewna kto, wiem, że na pewno Dominik Więcek (wyczytałam w programie i się mądrzę). W tle sceny, po lewej stronie (patrząc od widza), stoi zgięta w pół postać tyłem do widowni. Nogi skrzyżowane, stopy na palcach. Można sobie wyobrazić jak bardzo niewygodna jest to pozycja… Postać odziana w czarną szatę. Może kobieta, może mężczyzna. Z tej odległości trudno o jednoznaczną ocenę. Powoli zbliża się ku środkowi sceny. Wciąż nie zmieniając zgiętej pozycji ani wysokości palców wciąż skrzyżowanych stóp – to one, w stylu klasycznych baletnic, przetransportują ciało bliżej widza.
Już jest. Wreszcie widzimy. Potwierdzam. Dominik Więcek w roli księdza, zakonnicy, kobiety lub/i mężczyzny. W sutannie. Zainspirowany, a raczej choreograf Maciej Kuźmiński, prawdopodobnie klasyką (tą, która była, może tą która będzie), bo na środek sceny przywędrował, jak już niedokładnie wspomniałam, w charakterystycznym dla baletnic ruchu, prawie na puentach (formalnie bez nich).
Przez najbliższe 15 minut Dominik będzie poszukiwał granic ciała, tych kobiecych, męskich i tych jeszcze innych. Wszystkie odnajdzie w jednym ciele – swoim. Ruchy, zachowania, mimika, choreografia, naśladują prawione w kościele kazanie. Później zainicjują wybieg modelek, w którym „sutanna” spełni rolę wielu rodzajów ubrań kobiecych. We wszystkich, choć różnych wcieleniach, ciało pozostaje wciąż w posiadaniu jednej osoby – Dominika Więcka. Poprowadzone z wielką precyzją, oryginalnością i odwagą przez choreografa oraz samego artystę na scenie.
Czysty teatr
Przyjrzyjmy się bliżej modelkom Dominika, które rozśmieszały widzów, ale jednocześnie były rodzajem delikatnej ironii. Niby jedno ciało modelki, a jednak prezentujące kilka wcieleń kobiet. Każda do siebie podobna, prawie taka sama. Raz ubrana w sukienkę, raz w spódnicę, innym razem bez ramiączek, z ramiączkami wokół szyi lub w ogóle bez nich. Wciąż z jednakowym wyrazem twarzy. Oto przedstawienie odmiennych uosobień zwykłej, czarnej szaty i jednocześnie wymuszonej powtarzalności. Czysty teatr!
Ileś twarzy performera
Dominik zatańczy w klubie, który płynnie przeobrazi się w wybieg. Taniec klubowy stopniowo przerodzi się w wojskowy, silny, mechaniczny ruch, który rozniesie się wreszcie (ze skumulowanego w jednym miejscu) po całej scanie, ale też zgromadzi się w jednym miejscu na środku, z tyłu lub z boku sceny z pełnym lub stłumionym światłem reflektora. Aktor-tancerz-performer będzie go powtarzał, rozwijał, wydłużał i skracał. Nie pozwoli, by widz „odleciał” myślami poza MIK, poza historię Dominique’a. Wciąż ciągnie nas za sobą, skutecznie, roznosi siebie po całej scenie.
Gdy taneczno-ruchowy szał ustanie, autor znów wróci do postawy księdza/zakonnicy (?). Ponownie stanie w punktowym świetle na środku sceny, powtarzając kilka razy początkowy ruch. Występ zakończy brawami zadowolonych widzów.
Jedyny taki męski „manifest feministyczny”*
„Muzyką”, do której porusza się Dominik nie zawsze jest muzyka. To również ważne słowa, zdania w charakterze liturgii, przemówienia, wiecu z głosem wielu znanych kobiet w tle (Oprah Winfrey, Hillary Clinton, Patricia Arquette). Pojawiająca się muzyka nie pozwala nam zapomnieć o ironicznym czy nawet sarkastycznym wydźwięku etiudy. Gdy aktor-tancerz-performer zaczyna pląsać do Parov Stelar, widz przez chwilę chętnie podąża rytmicznie za bohaterem.
Oto dwóch mężczyzn potrafiło opowiedzieć o kobietach. Uświadamić o ich dyskryminacji. Zwrócić uwagę na często niesłuszne, może nawet krzywdzące stereotypy. Mężczyźni (zwłaszcza Dominik) myśleli, czuli, patrzyli kobiecym ciałem, które przeistaczali w kobiecy ruch. Choć czasem trudno było rozpoznać: zakonnica czy ksiądz? Ale główną rolę w tym męskim spektaklu pełniła żeńska bohaterka. Autorzy przenieśli na scenę problemy współczesnych kobiet, silnie nawiązywali do polityczno-społecznych nastrojów. Potrafili wcielić się w ich problem, dając go widzowi na tacy. Wszystkie symbole, ruchy i działania na scenie były proste do rozszyfrowania.
Dominik flirtował z widzem, zaskakiwał, prowadził z nim aktywny dialog, nie tracił kontaktu z nikim na widowni, przeistoczył się w kobietę na 15 minut. Chętnie skorzystał z jednego z głównych kobiecych atrybutów – czerwonej szminki. Było to przeistoczenie ważne, inteligentne, świadome, dojrzałe, lekko groteskowe, mocno osadzone w istocie poruszanego tematu, odważne i przede wszystkim potrzebne.
Jako kobieta – dziękuję za tę etiudę 😉
A.
*Źródło: taniecPOLSKA.pl
Choreografia – Maciej Kuźmiński
Taniec – Dominik Więcek
Czas trwania: 15 minut
Mazowiecki Instytut Kultury – strona oficjalna
Mazowiecki Instytut Kultury – oficjalny fanpage
Maciej Kuźmiński – strona oficjalna
Maciej Kuźmiński – fanpage oficjalny
18 lutego 2016 „Taniec współczesny w różnych barwach”. Wieczór etiud choreograficznych teatru tańca.
Przypominam!
Wieczory z tańcem są organizowany cyklicznie przez Mazowiecki Instytut Kultury. W czwartek 17 marca o godzinie 19.00 odbędzie się kolejna edycja pt. (Nie)poważnie kobiece & today – taniec i performance.
Pingback: Festiwal Tańca Współczesnego SPACER: 30.04-3.05 | Napisane tańcem