o tańcu w teatrze i teatrze w tańcu

Polak na wiedeńskiej scenie

Dodaj komentarz

Czy sztuka może być brzydka? Ile potrafi znieść nasze ciało? Na pewno chcemy oglądać tego efekty? 

Odpowiedzi na pytania można szukać w solowym projekcie Karola Tymińskiego. Ten kontrowersyjny choreograf, tancerz, performer zaprezentował się na Festiwalu Impulstanz 24 i 26 lipca b.r. w Wiedniu, a dwa miesiące później, 20 września, na Festiwalu Ciało/Umysł w Warszawie. Tematem jego prezentacji było ciało. Ciało poddane wysiłkowi fizycznemu. Widz miał szansę zobaczyć proces, przez który przechodzi organizm podczas długo trwającego ruchu. Inspiracją artysty był dźwięk maszyny służącej do przeprowadzania testów wytrzymałościowych, stąd tytuł Beep.

tymiński

Beep, Karol Tymiński/ Fot. Marta Ankiersztejn w ramach Festiwalu Ciało/Umysł, źródło: Warszawska Scena Tańca

Teatr tańca czy performance?

W spektaklu Tymińskiego brakuje tańca, nie czuć również teatru. Jego charakter zgodny z definicją performance sugeruje, by zaliczyć go do tego rodzaju sztuki scenicznej – jeśli nie teatr tańca, może performance ruchowy?

Swój pokaz Tymiński podzielił na dwie części. Pierwsza z nich trwała około 40 minut. Widzowie już wchodząc do sali widzieli w ruchu mężczyznę, który wciąż powtarzał jedną sekwencję, doprowadzając swoje ciało do wyczerpania fizycznego. Naturalnie towarzyszyły temu różnego rodzaju widoczne i słyszalne zmiany fizjologiczne, m.in. spływający po ciele pot czy narastający dźwięk bijącego serca. Choć to tylko niektóre z zaproponowanych przez performera efektów…

W trakcie artystycznego eksperymentu wyszły cztery osoby, chwilami słychać było krzyk „Stop”. Tymiński obojętny na wszelkie reakcje widowni, niczym zahipnotyzowany, trwał dalej w swoim działaniu. Obserwując pozostałych widzów, można było zauważyć współodczuwanie. Niektóre osoby, świadomie lub nie, przejmowały od mężczyzny rytmiczny, wciąż powtarzający się ruch z głośnym, regularnym oddechem. Kiwając lekko głowami lub ciałem wyglądali jak w transie. Tymiński w pewnym momencie przerwał pierwszą część stając przodem do widzów spokojnie, równomiernie oddychając.

Brzydka sztuka

Drugą część, wywołującą śmiech wśród niektórych widzów, rozpoczął od zaprezentowania swojej nagiej sylwetki. Artysta sprawdzał granice możliwości własnego ciała, wykonując dziwne figury przypominające niekiedy zwierzęta. Nagość podkreślała jedynie ich kształty i nadawała większej absurdalności. Takiego efektu nie uzyskałby pewnie, eksperymentując z ciałem w ubraniu. Performance zdawał się nie mieć końca. W pewnym momencie zapaliły się światła. Zdezorientowani widzowie nie wiedzieli czy to kolejna z niespodzianek artysty czy koniec przedstawienia. Część osób wyszła z sali, część nagrodziła brawami Tymińskiego, który wciąż pozostawał w transie. Niektórzy siedzieli na widowni, przypatrywali się powtarzanym ruchom i działaniom mężczyzny. Inni próbowali widownię opuścić, jednak utknęli zaciekawieni w przejściu, czekając na oficjalne zakończenie.

Z pewnością Tymiński chciał pokazać nam inną odsłonę ciała. Zazwyczaj człowiek ukrywa fizjologiczne zachowania swojego organizmu. W mediach, w teatrze, w telewizji wciąż widzimy idealne ciała kobiet i mężczyzn, odpornych na wysiłek, wyczerpanie i idących za tym efektów cielesnych. W tym przypadku nie mieliśmy do czynienia z piękną techniką tańca (z żadną techniką taneczną!), poprowadzoną w choreografii od początku do końca, a pewnym eksperymentem cielesno-ruchowym, który pokazał nam prawdę o naszym ciele. Poruszone zostało tabu, którego jedni ludzie nie byli w stanie znieść, inni oglądali ze zdumieniem oraz z szacunkiem do poświęcenia artysty. Ważne, by widza poruszyć, nieważne – oburzeniem czy zachwytem. I to jest chyba główny cel sztuki. Tylko, że teatr tańca, w przeciwieństwie do gatunku performance, zachowuje dopuszczalne granice pomiędzy tym, co oburzające, a tym co obrzydza. Rodzi się więc pytanie, czy performance jest dla każdego widza?

Czy festiwal tańca współczesnego jest odpowiednim miejscem do pokazywania cielesnego eksperymentu pozbawionego choreograficznego ciągu i tanecznej ekspresji…? Odczuwamy tak duży brak polskich teatrów tańca i tancerzy, którzy mogliby reprezentować polską sztukę taneczną na prestiżowym festiwalu o międzynarodowym zasięgu?

A.


Oficjalna strona Karola Tymińskiego

Karol Tymiński na portalu: IMiT/taniecPOLSKA(pl)

Źródło zdjęć: Warszawska Scena Tańca

Dodaj komentarz