Niebawem (kwestia może miesiąca czy dwóch) rozpocznie się nowy sezon w Mazowieckim Instytucie Kultury. Poprzedni zakończył się słonecznym czerwcowym popołudniem. Osób na widowni było niewiele. Scenę zajęło dwoje artystów – tancerka i muzyk. Dyskusja, dla odmiany, obfita była w komplementy, ciekawe spostrzeżenia oraz emocjonującą wymianę myśli. 30 minutowy spektakl-monodram ruchowy pełen był niewypowiedzianych (bo zapisanych) słów i świadomego (nawet podczas improwizacji) ruchu.
Oficjalnie lato się jeszcze nie skończyło, ale pogoda za oknem zapowiada raczej jego koniec, a tym samym zbliżającą się jesień. Bez względu na losy pogodowe w najbliższych dniach (wciąż liczymy na odrobinę słońca), proponuję wtorkowy wieczór spędzić w kinie. Choć sezon baletowy jeszcze się nie rozpoczął to Multikino ma dla nas propozycję nie do odrzucenia…
Choreografka z Berlina Helena Waldmann wraz z 12 bangladeskimi tancerzami stworzyła projekt Made in Bangladesh, przez taniec opowiadający o nadużyciach w przemyśle odzieżowym oraz szerzej – o globalnym wyzysku w imię nieludzkiej optymalizacji. Inspiracją stały się powtarzalne gesty robotników szwalni, a sama choreografia powstała w oparciu o ruchy indyjskiego tańca kathak.